piątek, 28 stycznia 2011

Z dala od robotek

No nie potrafię się zmusić!
Niby mam ochotę, niby mam nawet świadomość, że coś powinnam wykończyć (cosiów do wykończenia jest całe pudło, aż się boję liczyć, ale ponad 15 jest ich na pewno - najstarszy jeszcze sprzed dwóch lat...), ale nie mogę się zabrać do roboty. Co zacznę, to mnie coś odciąga - a to dzieci, a to mąż, a to ważna sprawa wypadnie, a to fora wreszcie. Dziś powiedziałam sobie, że dość tego. Napisałam do Jazzoo (chustowej adminki) z prośbą o zbanowanie mnie na tydzień. Jak nie będę mogła wleźć na chusty, to nie będę ich odświeżać co chwilę. A jeśli Jazzoo się na to zgodzi (od jakiegoś czasu mamy więcej moderatorek, jak jedna zniknie, to się forum nie zawali :D), to się postaram o tygodniowy ban z kolejnego forum :) I może w końcu ponadrabiam co trzeba.

Chciałabym się czymś pochwalić - mąż mi sprawił ogroooomny prezent.
Dostałam od niego czytnik e-booków Kindle, czyli ten firmowy z Amazon.com.
Marzyłam o nim od dawna, kiedy dotarł (poobklejany pomarańczowymi taśmami urzędu celnego), prawie skakałam ze szczęścia. No niby tylko zabawka, ale ile radości!
I byłoby super, gdyby mój Kindelek biedaczyna nie zaliczył nieszczęśliwego wypadku kilka godzin po przybyciu do mojego domu... Po wypadku wygląda tak:



Biedak-inwalida całkiem przestał działać :(
Było mi strasznie przykro, bo na kolejny taki musiałabym długo odkładać - zawsze są ważniejsze wydatki, niż na zabawki.
Okazało się jednak, że Amazon urządzenie wymieni, bez dopłat, w dodatku pokryje nawet koszt odesłania im uszkodzonego czytnika. No szok! W ogóle to jestem bardzo wdzięczna sprzedawcy z Allegro, który sprowadza te Kindle i od którego mąż kupił mojego Kindelka - sam wszystko pozałatwiał, rozmawiał z ludźmi z Amazona, na bieżąco mnie informował co i jak, był tak zaangażowany, że aż trudno mi było w to uwierzyć. W dodatku chyba nie musiał - bo uszkodzenie sprzętu było z naszej winy, nie z jego, więc żaden nieprzyjemny komentarz mu nie groził. Profesjonalny sprzedawca po prostu, taki, do którego chętnie się wraca.
A nowy czytnik wyleciał do mnie wczoraj - wyruszył z Reno w USA, odmeldował się w Louisville, a wczoraj o 19 był w Köln w Niemczech. Dziś powinien być w Gdańsku :)
I cieszę się z tego jak najprawdziwsze dziecko, o!



Chciałam napisać jeszcze o kilku rzeczach, ale Krabiszcze się obudziło i tęsknym wzrokiem się rozgląda za źródełkiem mleka ;)

0 komentarze: