sobota, 15 stycznia 2011

Na ostatnia chwile...

... to to, czego bardzo nie lubię
Dostaliśmy zaproszenie na rocznicę ślubu (pierwszą ;)) Egona i Gosi.
Egon tak naprawdę zwie się Tomek i jest kuzynem mojego męża.
A zaprosili nas wczoraj...
No zonk, bo nie miałam ani czasu, ani możliwości, żeby przygotować/kupić dla nich jakiś drobiazg.
Z pustymi rękami głupio jakoś iść...
Wpadłam więc wczoraj z dzieciakami do pracowni artystycznej i nabyłam słodki drobiażdżek - dla Gosi bardziej niż dla Egona - dekupażową solniczkę i pieprzniczkę, fioletowe w lawendę, postarzane. Bardzo ładne.
A do tego w papierniczym kupiłyśmy kolorową krepinę i klej.
I zrobiłyśmy same kolorową torebkę na prezent, krepinowe kwiatki i wazonik
Tak to wygląda zapakowane:




A w środku, oprócz przyprawników, siedzą sobie wazonik i kwiatki (do pierwszego zdjęcia pozuje też kawałek mojej ukochanej lampki - prezent od m. :)):



Lena pomagała wycinać krepinę, nabijać płatki na patyczki od szaszłyków, owijać patyczki kolorowymi żyłkami, oklejać wazonik wełną. Borys w tym czasie spokojnie spał na podłodze, więc też miał swój mały wkład w prezent (gdyby nie spał, nie miałybyśmy szans na wykończenie wszystkiego)
Najlepsze w całej zabawie było klejenie :D
Wykopałam z szuflady mężowski superklej do wszystkiego, schnący w kilka sekund
Po ukończeniu wszystkich wycinanek-klejonek bilans zysków i strat wyniósł:

  • 1 torebka na prezent, wykonana z papieru kolorowego i superkleju
  • 3 kolorowe kwiatki z bibuły, patyczków od szaszłyków, kolorowych żyłek i superkleju ;)
  • 1 wazonik ze słoika po oliwkach, wełny i superkleju :D,  ozdobiony kwiatkiem (środek z jakiegoś biżuteryjnego kamienia, nie pamiętam nazwy)
  • lenowy palec wskazujący i środkowy, przyklejone do środka dłoni
  • mój kciuk, sklejony na beton z palcem wskazującym :D
Bardzo żałuję, że mąż w ten weekend na uczelni, bo mógłby nagrać nasze dziecko, turlające się po dywanie ze śmiechu :)


Z rzeczy przyjemnych - w tym tygodniu przyszła do mnie baaaaardzo miła przesyłka. Kupiłam na allegro u ulpu przepiękną szkatułkę z Muchą. Jeżeli autorka się zgodzi, to skorzystam z jej zdjęcia (bo ja za nic nie mogę złapać moim aparatem kolorów). Szkatułka jest przeznaczona dla mojej przyjaciółki Agnieszki, do jej nowego mieszkania. Aga prosiła mnie o skompletowanie przyborów do szycia. Igły, szpilki, nici, przecinak, naparstek, haftki, agrafki, centymetr krawiecki, nawet kilka kolorów muliny - wszystko to czekało od dawna, brakowało tylko odpowiedniego opakowania. A skoro jest już komplet, to teraz pozostaje tylko wprosić się do Agi na miniparapetówkę

edit: Po wymianie maili z ulpu dostałam zgodę na wykorzystanie Jej zdjęcia (a pod Jej nickiem jest link do allegrowych aukcji, można sobie obejrzeć, co akurat ma ładnego :D)


Prawda, że przecudna?
Aż troszeczkę szkoda się z nią rozstawać...



Z rzeczy mniej przyjemnych, dzisiaj dowiedziałam się, że Poczta Polska nawaliła. Gdzieś zaginęła przesyłka z szydełkową chustą, wykonaną dla forumowej Milenki (z chust) w ramach wymianki (ja maszynę do robienia makaronu dostałam od Niej już daaaaawno daaaaaaaaaawno, aż wstyd się przyznawać, jak długo potrwało, zanim chusta trafiła do wysyłki). A tu taka historia w dodatku... W poniedziałek pójdę na pocztę dowiedzieć się, co się dzieje z moją przesyłką. Nadałam ją jeszcze w 2010, przesyłką poleconą wartościową - i jeśli się okaże, że zaginęła, to się naprawdę wkurzę. Tę chustę dzierga się długo, w dodatku nie bardzo można się mylić, bo włóczka włochata, trudno się pruje... Nawet jeżeli zwrócą pieniądze, to nie oddadzą czasu :(


Dzieciowo
Krabiszcze rośnie w zawrotnym tempie, ma już 61 cm i waży 6270 g. Kawał chłopa :)
Dzisiaj skończył 3 miesiące.
Potrafi już:
  • gadać bez przerwy przez bitą godzinę
  • spać w chuście pół dnia i ani nie zmarszczyć nosa
  • przesikać najszczelniej zapiętą pieluchę :)
  • leżeć na brzuszku z wysoko uniesioną głową przez wieeeele minut
  • przewracać się z brzucha na plecy (pierwszy raz to zrobił dokładnie miesiąc temu)
  • skakać w Tummy Tub prawie do wyskoczenia :)
  • ochlapywać matkę wodą
  • ssać kciuk i całą dłoń
  • łapać pieluchę i pakować ją sobie do buzi
  • kopać zabawki, wiszące na stojaczku
  • w leżeniu na brzuchu okręcić się o 360 stopni
  • gryźć mój palec z całej siły
  • uśmiechać się na całą szerokość do każdego, kto się uśmiecha do niego - a najszerzej do Leny
  • krzyczeć/płakać tak głośno, że słychać go na parterze (mieszkamy na 4. piętrze)
... i jeszcze o wiele więcej :)

A to moi pomocnicy:

A tak się razem bawią

1 komentarze:

Pati pisze...

Pięknie opakowany prezent:) I uroczy pomocnicy:D