... to to, czego bardzo nie lubię
Dostaliśmy zaproszenie na rocznicę ślubu (pierwszą ;)) Egona i Gosi.
Egon tak naprawdę zwie się Tomek i jest kuzynem mojego męża.
A zaprosili nas wczoraj...
No zonk, bo nie miałam ani czasu, ani możliwości, żeby przygotować/kupić dla nich jakiś drobiazg.
Z pustymi rękami głupio jakoś iść...
Wpadłam więc wczoraj z dzieciakami do pracowni artystycznej i nabyłam słodki drobiażdżek - dla Gosi bardziej niż dla Egona - dekupażową solniczkę i pieprzniczkę, fioletowe w lawendę, postarzane. Bardzo ładne.
A do tego w papierniczym kupiłyśmy kolorową krepinę i klej.
I zrobiłyśmy same kolorową torebkę na prezent, krepinowe kwiatki i wazonik
Tak to wygląda zapakowane:
A w środku, oprócz przyprawników, siedzą sobie wazonik i kwiatki (do pierwszego zdjęcia pozuje też kawałek mojej ukochanej lampki - prezent od m. :)):
Lena pomagała wycinać krepinę, nabijać płatki na patyczki od szaszłyków, owijać patyczki kolorowymi żyłkami, oklejać wazonik wełną. Borys w tym czasie spokojnie spał na podłodze, więc też miał swój mały wkład w prezent (gdyby nie spał, nie miałybyśmy szans na wykończenie wszystkiego)
Najlepsze w całej zabawie było klejenie :D
Wykopałam z szuflady mężowski superklej do wszystkiego, schnący w kilka sekund
Po ukończeniu wszystkich wycinanek-klejonek bilans zysków i strat wyniósł:
- 1 torebka na prezent, wykonana z papieru kolorowego i superkleju
- 3 kolorowe kwiatki z bibuły, patyczków od szaszłyków, kolorowych żyłek i superkleju ;)
- 1 wazonik ze słoika po oliwkach, wełny i superkleju :D, ozdobiony kwiatkiem (środek z jakiegoś biżuteryjnego kamienia, nie pamiętam nazwy)
- lenowy palec wskazujący i środkowy, przyklejone do środka dłoni
- mój kciuk, sklejony na beton z palcem wskazującym :D
Bardzo żałuję, że mąż w ten weekend na uczelni, bo mógłby nagrać nasze dziecko, turlające się po dywanie ze śmiechu :)
Z rzeczy przyjemnych - w tym tygodniu przyszła do mnie baaaaardzo miła przesyłka. Kupiłam na allegro u ulpu przepiękną szkatułkę z Muchą. Jeżeli autorka się zgodzi, to skorzystam z jej zdjęcia (bo ja za nic nie mogę złapać moim aparatem kolorów). Szkatułka jest przeznaczona dla mojej przyjaciółki Agnieszki, do jej nowego mieszkania. Aga prosiła mnie o skompletowanie przyborów do szycia. Igły, szpilki, nici, przecinak, naparstek, haftki, agrafki, centymetr krawiecki, nawet kilka kolorów muliny - wszystko to czekało od dawna, brakowało tylko odpowiedniego opakowania. A skoro jest już komplet, to teraz pozostaje tylko wprosić się do Agi na miniparapetówkę
edit: Po wymianie maili z ulpu dostałam zgodę na wykorzystanie Jej zdjęcia (a pod Jej nickiem jest link do allegrowych aukcji, można sobie obejrzeć, co akurat ma ładnego :D)
Prawda, że przecudna?
edit: Po wymianie maili z ulpu dostałam zgodę na wykorzystanie Jej zdjęcia (a pod Jej nickiem jest link do allegrowych aukcji, można sobie obejrzeć, co akurat ma ładnego :D)
Prawda, że przecudna?
Aż troszeczkę szkoda się z nią rozstawać...
Z rzeczy mniej przyjemnych, dzisiaj dowiedziałam się, że Poczta Polska nawaliła. Gdzieś zaginęła przesyłka z szydełkową chustą, wykonaną dla forumowej Milenki (z chust) w ramach wymianki (ja maszynę do robienia makaronu dostałam od Niej już daaaaawno daaaaaaaaaawno, aż wstyd się przyznawać, jak długo potrwało, zanim chusta trafiła do wysyłki). A tu taka historia w dodatku... W poniedziałek pójdę na pocztę dowiedzieć się, co się dzieje z moją przesyłką. Nadałam ją jeszcze w 2010, przesyłką poleconą wartościową - i jeśli się okaże, że zaginęła, to się naprawdę wkurzę. Tę chustę dzierga się długo, w dodatku nie bardzo można się mylić, bo włóczka włochata, trudno się pruje... Nawet jeżeli zwrócą pieniądze, to nie oddadzą czasu :(
Dzieciowo
Krabiszcze rośnie w zawrotnym tempie, ma już 61 cm i waży 6270 g. Kawał chłopa :)
Dzisiaj skończył 3 miesiące.
Potrafi już:
- gadać bez przerwy przez bitą godzinę
- spać w chuście pół dnia i ani nie zmarszczyć nosa
- przesikać najszczelniej zapiętą pieluchę :)
- leżeć na brzuszku z wysoko uniesioną głową przez wieeeele minut
- przewracać się z brzucha na plecy (pierwszy raz to zrobił dokładnie miesiąc temu)
- skakać w Tummy Tub prawie do wyskoczenia :)
- ochlapywać matkę wodą
- ssać kciuk i całą dłoń
- łapać pieluchę i pakować ją sobie do buzi
- kopać zabawki, wiszące na stojaczku
- w leżeniu na brzuchu okręcić się o 360 stopni
- gryźć mój palec z całej siły
- uśmiechać się na całą szerokość do każdego, kto się uśmiecha do niego - a najszerzej do Leny
- krzyczeć/płakać tak głośno, że słychać go na parterze (mieszkamy na 4. piętrze)
A to moi pomocnicy:
A tak się razem bawią
1 komentarze:
Pięknie opakowany prezent:) I uroczy pomocnicy:D
Prześlij komentarz